Na Biesiadzie stała chałpa, a w tej chałpie siedziała stara Marynka ze swoim wnuckiem Kubuśkiem. Jesienią, kiedy siano i zimnioki były już z pola sprzątnięte, porąbane patyki w równiutkich stoskach pod ścianami zakładane, przyszedł czas spokoju i wytchnienia. Marynka pletła skarpety, a Kubusiek gonił po izbie i strzeioł z pistolca.
Jak ty bydzies dokazowoł, to cię Jascura weźnie - ofucała go stara.
Ajakos to Jascura. Powiccis mi babko.
Staraśliwa Jascura Kubuśku. W Palarusach siedzi i spumym dzieckom dusycki porywo.
Zafrasował się Kubusiek i spać już w nocy nie mógł, aż umyślił Jascure z Palarusów przegnać. Raniutko wstoł wczas, wzion łuk, przeżegnoł się i poszedł do łasa. Przyszed na Koński Cmentarz, a tu las ciemny i straszny, cichutko, żaden ptak nie śpiewa, tylko wiatr we wierchak wyje. Idzie, idzie, a straśnie się boi. Schował się za pień i patrzy, a tam pod skałom w dziurze leży Jascura, ogromnej ak mały kun, a brzusek mo niebieski żółto nakrapiany, jenzur z paszczy wisi na dwoje dzielony, na głowie mo koninę calusinkom ze złota, z trzema rubinami. Leży i śpi. Przyklonk Kuba na jedno kolano, strzałę pierzastom na łuku zapłon i zias strzelił w samiusinką głowę, aż się konina skulała. Gibko podlecioł do dziury, a karkoskę se dobrze chycił i Jascurze bez łeb przyfastrygował. Ocuciła się Jascura i wrescy ulitujże się Kubuśku i nie zabijoj mnie! Żal się Kubowi zrobiło, a że dobre serdusko mioł, to tak do Jascury mówi: Nie zabijem cię, ale mi musis przysłonę, że wiencej dusycek ludzkich ani zwierzyncych porywać nie bedzies i ze Szczyrku se pódzies. To miprzysiongnij. Przesumintowała się Jascura, ogon podwinyła i z kwikiem na Breńskom stronę uciekła, aż się chłopy co w lesie robiom zlenkli, tak się za niom kurzyło. A Kubusiek złotom koninę se wzion i Panu z Łodygowskiego Dworu za wielki piniondze sprzedoł, a za nie morgi u Migdoła kupił i chałpe se postawił.
Artykuł z Gazety Szczyrkowskiej autorstwa Grzegorza Migdała